No właśnie. Czy pośród nas znajdują się osoby, które w dobie Internetu, szybkich e-maili i komunikatorów są zwolennikami pisania na papeterii? Czy są tacy, dla których stanie w kolejce na poczcie, przyklejanie znaczków na ślinę i codzienne zaglądanie do skrzynki to uczucia absolutnie nieporównywalne z kliknięciem w ikonkę "Wyślij"?
Pisać lubiłam zawsze i mam kilku korespondentów, z którymi regularnie piszę listy. Dla mnie to wygodniejsze rozwiązanie, szczególnie w czasie roku szkolnego, gdy nie mam czasu, aby codziennie zasiąść do komputera, a wieczorami, czasami w nocy odpisuję na listy. Chętnie też nawiązuję nowe znajomości i jeśli ktoś poszukuje korespondencyjnego przyjaciela, może śmiało wysłać PM'kę.

A Wy? Uważacie, że to przeżytek? Czy wręcz przeciwnie?

Na listy nie mam ostatnio czasu, choć był czas, że korespondowałam regularnie z kilkoma osobami. Teraz pozostały sporadyczne listy, raz w miesiącu, czasem nawet rzadziej... Częściej wysyłam pocztówki, bo łatwiej mi skrobnąć do kogoś bliskiego dosłownie kilka słów i wrzucić do skrzynki, niż siedzieć godzinę z piórem i kartką papieru. Czasu brakuje, a jak już jest czas, to czasem i chęci jakoś...

Faktycznie pisanie listów umiera powolną śmiercią. W dzisiejszych czasach kiedy o każdej porze i w każde miejsce można zatelefonować to po prostu nie chce się siadać i pisać- niestety.
Sama tez tego nie praktykuję,bo i do kogo miałabym pisać... wszyscy znajomi mieszkają w mojej okolicy,albo spotykam się z nimi na co dzień na uczelni. Zapewne gdybym miała do kogo to i bym pisała.

Listow nie pisze, ale wydaje mi sie to swietne - w dzisiejszych czasach, kiedy wszyscy maile i smsy wysylaja. Jedyne co robie, to wysylam pocztowki.

W czasach maili i esemesów nadal ciągle wysyłam widokówki, okazjonalne, świąteczne i zawsze, z każdego wyjazdu. Trochę mi żal, że nie mam już dziadków, oni zawsze mieli frajdę z kartek ode mnie i wręcz wystawy robili